„Od kuchni” o corocznym Cielaku

Jak co roku, w czerwcu odbył się rajd Cielak, który łączy pokolenia. I nie bójmy się użyć słowa „pokolenie”. Klub Turystyki Wszelakiej „Dreptak” to nie tylko ciekawe wyjazdy i podróże, ale przede wszystkim ludzie, których łączy wspólna pasja, którzy się przyjaźnią, czasem od 50 lat. Cielak jest tradycyjnym rajdem organizowanym przez Klub przede wszystkim z myślą o Weteranach, dla których jest to okazja do spotkań z przyjaciółmi oraz poznawania młodszego pokolenia Dreptaków.

Cielak 2017 odbył się w Stajni Dżygitówka, gdzie w wieczór przed imprezą zebrała się grupa pracusiów mająca za zadanie wszystko przygotować. Pilimon pieczołowicie doprawiał cielaka, chłopaki nosili trunki do piwnicy, a dziewczyny szykowały inne cymesy. Przygotowania były kontynuowane rano, kiedy to w kuchni powstawały kolejne smakołyki: masło czosnkowe, szaszłyki, warzywa na grilla.

Początek imprezy zaplanowany był na godzinę 15, kiedy to planowo dotarły grupy piesza i rowerowa. Cielak piekł się od rana na rozżarzonym ogniskiem. Wielka łąka okazała się idealnym miejscem do grania w badmintona i bule, rzucania frisbee oraz chodzenia na slacku. Nikt się nie nudził 🙂

Po oficjalnym rozpoczęciu imprezy nastąpiła degustacja Cielaka. Oprócz cielaka, był także deser. Przepysznym tortem, zrobionym przez naszego opiekuna, mgr inż. Kacpra Wasilewskiego, świętowaliśmy nadchodzący wkrótce dwusetny rajd organizowany przez Klub licząc od reaktywacji w 2001 roku. Tak! Dwieście rajdów przez 17 lat! Nigdy nie biliśmy rekordów ilościowych z samym sobą, ale ten wynik nas mile zaskoczył. Tort, jak na Dreptaka przystało, na środku ozdobiony był wielką czekoladową stopą!

W trakcie rajdu odbył się także egzamin Piotra na przewodnika Dreptaka. Musiał on się zmierzyć z wieloma trudnymi pytaniami dotyczącymi tematyki górskiej, historii Klubu oraz wiedzy praktycznej. Co więcej, musiał podołać również kilku zadaniom. Egzamin zakończył się sukcesem, a Piotr dołączył do grona przewodników.

Wieczorem siedzieliśmy przy ognisku, piekliśmy kiełbaski, a wokoło rozbrzmiewał dźwięk gitar. Weterani zaskakują nas bezbłędną znajomością tekstów piosenek. Co roku, dzięki nim, odkrywamy – dla nas nowe – stare zapomniane brzmienia. Rozmowom, wspomnieniom i opowieściom nie było końca. Ognisko trwało do rana.

W niedzielę rozstawaliśmy się z myślą o kolejnym październikowym Rajdzie Weteranów oraz przyszłorocznym Cielaku. Do zobaczenia!

Olga Dziakowska

PS. Trzeba było jeszcze tylko uprzątnąć cały bajzel na terenie imprezy, rozliczyć się z właścicielem, pozbierać wszystko co konieczne i ocucić nieprzytomnych.