Królewna Śnieżka i 10 Krasnoludków – historia prawdziwa

W listopadowy weekend odbył się rajd „Pokonikowy”. Był to wyjazd dla osób, które poznały nas podczas Targów „KONIK” i naszego dnia otwartego. W kameralnym gronie dotarliśmy w Karkonosze. Nasze przygody spisał jeden z uczestników – Marcin. Zapraszamy do lektury!

Królewna Śnieżka i 10 Krasnoludków

W dzielnicy Śródmieście, gdzieś w wiosce Warszawa
Taka zebrała się mała gromada
Większość to młodzi, piękni studenci
Nigdy im nie braknie na podróże chęci
„Na Śnieżkę jedźmy, pomysł to świetny”
Zakrzykła Zuzia, ku uciesze reszty
Lecz nie ruszyła się mała psotka
Dobrze wiedziała co ich tam spotka
Więc wyruszyli busem polonusem
Do Szklarskiej Poręby planowanym kursem
Rudy flet wyciągnął, taki z niego śmieszek
Reszta pasażerów spać chce, a to peszek
Wysiedli z rana, po nocnej podróży
Z zapału wielkiego za nimi się kurzy
Na samym starcie, czasem tak bywa
Podzielona grupa zaraz się zgubiła
W świątyni owada starożytnego
Na wieczór strawę i coś innego
Zakupili nasi dzielni podróżnicy
Do celu prowadziła ich Basia na szpicy
Schronisko „Odrodzenie” miejscem przeznaczenia
Dalszej podróży i sił odnowienia
Więc szli po kamieniach, lecz nie dane było
Długo tym się cieszyć, gdyż śniegu przybyło
Umilały drogę panny biegające
niczym sarenki na kwiecistej łące
Dwaj dzielni mężowie, spragnieni kobiety
Pobiegli za nimi, aż do samej mety
Reszta grupy chcąc, nie chcąc, kochani
Ruszyła dziarskim krokiem za uciekinierami
Żółty szlak drogę im wskazywał
Lecz zdradliwy Eol zaczął dokazywać
Poczęły doskwierać, mrozy arktyczne
Raz po raz witały widoki cud-śliczne
Pochowali swe ciała w wichrołapie przybrzeżnym
Gdy poczęli przegrywać ze śniegiem drapieżnym
Na ślepo zmierzali do noclegu górskiego
Tyczki jak gwiazda przy syna Bożego
Urodzeniu, kierunek wskazywały,
Wędrowców, nieszczęśników, niezmiernie wspierały

Natura zębiska swe groźne szczerzyła
Lecz szczęśliwie gromada do celu przybyła
Ku uciesze wszystkich ujrzeli budynek
Nagle jakby wcale nie ciążył ekwipunek
Wieczór umilała „Czułkiem” zwana gra
Która rozbawiła każdego do dna
Zaś Basia, przewodnik, przyszywana matka
W łóżku swym zaległa, wycieńczona padła
Następnego ranka wstali spod pierzyny
Wspinając się na heroizmu wyżyny
Z opóźnieniem, przeszło, ponad 45-minutowym
Na najwyższy szczyt rozpoczęli łowy
„Chłodno będzie”, mówi opiekuńcza Marta
Bez niej z tymi ludźmi tylko krucha tarta
Szlak zachwycił przepięknym widokiem
Wszyscy podziwiali jak pod złym urokiem
Nagle droga kręta dała znać o sobie
Lecz w dzisiejszej technologii dobie
Nie było to wielkie wyzwanie
Karol z Patrykiem czynili jej poznanie
Co raz wpadając w wodę
Odczuwając w ten sposób niemiłą ochłodę
Dom Śląski ciepłem ich przywitał wraz
Po raz pierwszy Królewna pokazała twarz

Posiliwszy się w drogę znów ruszyli
Nie zliczą nawet na MINI ile już przebyli
Na naszej bohaterce, królewskiej, cudownej
Królewnie Śnieżce, swego miana godnej
Zdjęcie zrobion było, ale cóż za zdjęcie
Przez Marcina koszulki dokonane zdjęcie

Na śpiworze zjechać chciał odważny Rudy
lecz na nic jego wysiłek, bezowocne trudy
Przy schodzeniu już się cieszyły buzie
Zadowoleni z wycieczki choć odciski duże
W Karpaczu bus do Jeleniej Góry
A następnie na pizzę, bo zgłodnieli jak tury

Wsiedli do pociągu w ostatnim momencie,
Czy im się uda, opadło napięcie
Tuż przed odjazdem Marcin
w wielkim stresie
Chciał zatrzymać pojazd, by ekipa co w lesie
Wsiąść także mogła, w podróż do Warszawy
Gdzie już każdy w ręce swoje ujął sprawy